Polacy są mistrzami fuszerki w tropieniu ruskich szpiegów.
Rzekomy rosyjski szpieg Tomasz L. ma swoje drugie pięć minut. Najpierw pisowskie media wykorzystały jego zatrzymanie do nawalanki w prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, szpion bowiem pracował w stołecznym Urzędzie Stanu Cywilnego. Teraz wyszło na jaw, że człowiek Putina zasiadał w komisji likwidacyjnej WSI, a ulokował go tam Antoni Macierewicz, co jest nie lada gratką dla opozycji i sprzyjających jej mediów. O winie lub niewinności L. zadecyduje sąd, ale do tego droga jeszcze daleka.Od lutego 2022 r. w areszcie pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji siedzi hiszpańsko-rosyjski dziennikarz Pablo González. Według doniesień niemieckiej prasy, polska prokuratura nie ma żadnych dowodów na to, że González jest ruskim szpionem, a poszlaki są bardziej niż wątpliwe.
Pierwszym ujawnionym w niepodległej Polsce szpiegiem rosyjskim był ppłk Adam S. Wgrudniu 1991 r. sam doniósł na siebie, że pracował na zlecenie wywiadu b. ZSRR.Podczas przesłuchań opowiadał ze szczegółami, co robił oraz wskazał siatkęszpiegowską. Prokuratura zażądała dla niego więzienia. Podczas procesu wszystko sięposypało. Rzekomy szpieg był szpiegiem… z urojenia. Został uniewinniony… Cały tekst na łamach tygodnika.