Chcecie się, pisowcy, bawić w skojarzenia fatalnych dat? No to będziecie mieli atomowego prezydenta!
Gdy 15 października 2023 r. PiS de facto przegrało wybory parlamentarne, politycy tej partii chcieli za wszelką cenę przedłużyć swoje rządy. Najpierw przez kilka tygodni udawali, że lepią koalicję rządową, a potem powstał operetkowy dwutygodniowy rząd Mateusza Morawieckiego, który oczywiście nie dostał poparcia Sejmu. Andrzej Duda niemiał czasu, aby od razu zaprzysiąc gabinet Donalda Tuska, bo pojechał do Genewy najubel z okazji 75. rocznicy uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. „Długopis”wolny termin znalazł akurat 13 grudnia. Podobno nie był to przypadek, a uknuta intryga, aby dopiec znienawidzonemu Tuskowi.
Dzień hańby
Co prawda premier pytany przez dziennikarzy czy uważa za złośliwość ze strony prezydenta wyznaczenie daty powołania jego gabinetu, odpowiedział dyplomatycznie, „że nie sądzi, żeby tak było”, ale pisowcy nie mogli sobie darować.
„Koalicja 13 grudnia przejęła władzę w Polsce. Symboliczna data, która niesie bagaż dramatycznych wydarzeń, ale także zapowiedzi łamania Konstytucji i praworządności przez nowy rząd. Chodzi o groźby wobec, np: TK, KRS, NBP, TVP i jej dziennikarzy” –napisała na portalu X Beata Mazurek. „13 grudnia. Dzień stanu wojennego i przywrócenia przez Tuska komunistów do rządzenia” – wtórował jej Patryk Jaki. „Od ponad 40 lat,w każdą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, zmagamy się z bólem z nierozliczenia komunistycznych zbrodni. Bo choć Zjednoczona Prawica zrobiła w tej sprawie wiele, choć przywróciła prawdę historyczną, ujawniła wiele skrywanych przez lata faktów i obudziła świadomość społeczną, niektóre środowiska medialne, biznesowe i polityczne robiły wszystko, by zatrzymać machinę rozliczeń. Dziś, 13-go grudnia, triumfują powrotem do władzy” – napisała Marzena Nykiel, naczelna pro pisowskiego portalu wPolityce.pl braci Karnowskich... Cały artykuł Andrzeja Sikorskiego o spodziewanej "radioaktywności" nowego prezydenta na łamach tygodnika.