Masowa konfiskata aut pijanym kapłanom zuboży laikat.
Ksiądz prymas Stefan Wyszyński (1956 r.): „Zwycięska Pani Jasnogórska! Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości”.Jan Paweł II (1980 r.): „Pijaństwo, nadużycie alkoholu jest wadą społeczną, którą Polacy często obrażają Boga – obciążając sumienia ciężkimi grzechami”.
Arcybiskup generał Sławoj Leszek Głódź (na kacu): „Co ty, kurwa, nalać nie potrafisz?! Bądź, kurwa, moim actimelkiem!”.
I tu jest pies pogrzebany. Bo żeby się przekonać, iż Sławoj-Głódź nie jest czarną owcą w trzeźwym stadzie, wystarczy sięgnąć do kroniki policyjnej.
Anielski orszak
Garczegorze (Pomorskie). Umiera noworodek, pogrążona w smutku rodzina dokonuje niezbędnych formalności, zbiera się na cmentarzu i czeka na księdza, który ma odprawić pogrzeb. Kapłan przybywa z godzinnym opóźnieniem. „Aniołek śpi, to ja też spałem” – tłumaczy z uśmiechem, przy okazji rozsiewając silną woń alkoholu. Żałobnicy wzywają policję. Rezultat: 1,5 promila w wydychanym powietrzu. Lecz mylą się wrogowie Polski, sądząc, że duchowny przybył na cmentarz popełniając przestępstwo polegające nakierowaniu w ruchu lądowym pojazdem w stanie nietrzeźwości – przywiozła go zupełnie trzeźwa gosposia. Ksiądz utracił uprawnienia do kierowania, bo rok wcześniej policja złapała go na pijanej jeździe (3 promile), więc podporządkował się prawu świeckiemu i za kółkiem nie zasiadł.
Gdańsk. Podczas uroczystości pogrzebowych kapłan śpiewa zamiast mikrofonu używając kropidła, co budzi zrozumiałe zainteresowanie uczestników. Przy „Anielski Orszak niech twą duszę przyjmie” zaczyna się jąkać, chwiać, równowagę zachowuje z najwyższym trudem, lecz w końcu, daje za wygraną prawom fizyki, przewracając się na grób. Rodzina zmarłego wyprowadza duchownego za cmentarną furtę i wzywa policję. 2,76 promila... Cały artykuł na łamach tygodnika.