Czy polscy kibice pod wpływem obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej stali się potulni jak boże baranki? A może to tylko zmiana strategii w tej politycznej grze?
Po raz piętnasty na Jasnej Górze w Częstochowie odbyła patriotyczna pielgrzymka kibiców. Fani sportu z całej Polski spotkali się na mszy, podczas której poświęcono „Serce dla Inki”, czyli pamiątkową tablicę „wyklętej” Danuty Siedzikówny. Następnie tradycyjnie poświęcono klubowe szaliki, flagi oraz transparenty. Było uroczyście i podniośle. Obserwując wydarzenia z poprzednich pielgrzymek kibiców, chcieliśmy zobaczyć transparenty z napisami „Śmierć wrogom Ojczyzny”, „Biała siła” lub „Biała europejska duma” (2018), doświadczyć płynącego z ołtarza, pełnego miłosierdzia szczucia na opozycję (2019), usłyszeć, jak w „domu Boga” brzmią okrzyki: „raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę” i „a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści” (2022). Nic takiego nie było nam dane. Na uroczystość nie dotarł abp Marek Jędraszewski i 7 stycznia br. w Częstochowie było bardzo… grzecznie.
Czyżby polski Kościół znormalniał? A może to strategia, podobna do tej, którą stosują politycy PiS. Wyciszają się na chwilę, chowają niewygodne postaci jak Macierewicz czyKaczyński, ukrywają gębę pełną nienawiści, by za chwilę uderzyć…. Cały tekst na łamach tygodnika.