JAROSŁAW BARTKIEWICZ

KLIKNIJ I KUP

TYGODNIK FAKTY PO MITACH
11 grudnia 2025

Jak tam będzie, tak tam będzie

„Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było” – mawiał František Škvor, furman, który siedział ze Szwejkiem w areszcie za zdradę stanu. Słowa te filozoficzną głębią przenizały każdą koncepcję wyciszenia konfliktu ukraińsko-rosyjskiego.

 

Prezydent Trump może się gorączkować, aby ukrócić „niepotrzebny przelew krwi”, liderzy europejscy mogą „gorliwieć” przy wspieraniu Ukrainy, polscy politycy pomstować na Putina. A wydarzenia najpewniej potoczą się tak, „żeby jakoś było”.

Wojna i naród

Wojna w Ukrainie wypiętrzyła kluczowe problemy związane z tworzeniem nowoczesnego narodu ukraińskiego. Narodowościowa tożsamość Ukraińców wyjawiła się już w XVII w., a promieniowała nią Sicz Zaporoska. Ale dopiero teraz, gdy powstało państwo ukraińskie – bez własnej państwowości żadna narodowość nie wybije się na naród – rozkruszać się poczęła ekumena wschodniosłowiańska (russkij mir, jak ją nazywają ideolodzy kremlowscy). A to źle wróży planom imperialno-eurazjatyckim, jakie piastował był Sołżenicyn, na rzecz jakich oręduje dziś Dugin, a które dozoruje i zasila kasą sam Putin.

Dlatego Rosja dwoi się i troi, żeby wygrać wojnę, rzucając w 2014 r. wyzwanie ukraińskiej suwerenności, która by się wtedy mogła ugruntowywać dzięki umowie „wzmocnionego stowarzyszenia” Ukrainy z UE. Z kolei w 2022 r. Rosja przegrała blitzkriegowy wariant wojny w Ukrainie i odtąd, skazana na walki pozycyjne, rzuca na samobójczą szturmowszczyznę swych sołdatów, bombarduje w Ukrainie co się da (w tym zwłaszcza skupiska ludności cywilnej) i stopniowo zasysa nowe spłachetki terytorium ukraińskiego.

Logika walki

Logika wojny pozycyjnej do tego się sprowadza, że na szale konfrontacji strony rzucają wszystkie wyznaczniki swej potęgometrii. A więc: liczebność wojsk, siłę rażenia posiadanej broni, profesjonalizm dowodzenia, morale żołnierza, chociaż wszystkie te kategorie w ostatecznym rozrachunku czerpią z mocy ekonomicznej, sprawności administracyjnej i pozycji międzynarodowej obu antagonistów. Rozpatrywana pod kątem tych trzech ostatnich parametrów Ukraina wypada gorzej niż Rosja, choć wsparcie zbrojeniowe (zwłaszcza z USA), kompetentne dowództwo i wyższe morale żołnierzy ukraińskich do jakiegoś stopnia rekompensują inne jej deficyty. Ale nie dają Ukrainie przewag, które pozwalałyby zdominować rosyjskiego agresora... Cały artykuł Jarosława Bartkiewicza o krwawiącym sąsiedzie" na łamach tygodnika.