Odmieniany przez wszystkie przypadki chaos prawny nie spadł z nieba. III Rzeczpospolita hodowała go od zarania.
Gdyby kogoś dziwiło, że Jarosławowi Kaczyńskiemu po stwierdzeniu, że Tusk jest niemieckim agentem, nie spadł włos z głowy, to niech się nie dziwi. Jesteśmy przecież w Polsce.
Jeden albo drugi
Dwa dni przed zaprzysiężeniem nowo wybranego prezydenta Kwaśniewskiego, 21 grudnia 1995 r., na mównicę sejmową wkroczył Andrzej Milczanowski. Facet był wtedy prezydenckim, czyli nominowanym na mocy tzw. małej konstytucji przez Lecha Wałęsę, ministrem spraw wewnętrznych. Premierem w tym czasie był Józef Oleksy z SLD.W swoim wystąpieniu Milczanowski oskarżył premiera o działalność szpiegowską na rzecz Rosji. Oleksy miał działać pod pseudonimem Olin.
Śledztwo zostało wszczęte przez Prokuraturę Wojskową 24 stycznia 1996 r. Tego samego dnia Oleksy podał się do dymisji. Po trzech miesiącach postępowanie umorzono. Prokuratura podkreśliła, że materiały zebrane przez UOP można traktować „wyłącznie jako poszlaki”… Cały artykuł na łamach tygodnika.