Wybory są sztuką kupowania głosów.
Dlaczego słupki poparcia dla władzy cały czas pokazują ponad 30 procent? Przecież jestinflacja. Są afery, o których miłośnicy Kaczyńskiego wiedzą. Każda realna inwestycjapisowska jest psu na budę i kończy się jak „mieszkanie plus” i zardzewiała stępkaze Szczecina. Co zrobiła władza, że co trzeci Polak wybacza jej wszystko i gotów jestznów na nią głosować?
O dwóch takich
Aby odpowiedzieć na to pytanie, politolodzy radzą przyjrzeć się takim krajom jak Węgry Orbána i Rosja Putina. Obaj tamtejsi dyktatorzy na początku nie mieli lekko. Co chwila jakieś demonstracje i inne formy protestów. Putin przez pierwsze lata z jednej strony, pacyfikował te nastroje odstrzeliwując i wsadzając nieprzychylne mu osoby do więzień, z drugiej jednak – postarał się, żeby budżetówka i ichniejszy ZUS wypłacały wynagrodzenia na czas. Oprócz tego pogonił niegdysiejszych miliarderów i… ustanowił nowych (czyt. str. 14), przykazując im, żeby okradali pracowników trochę mniej niż ich poprzednicy. Wystarczyło. Owszem, po kilku latach Putin wzmacniał to wszystko ,przejmując rząd dusz, czyli media wciąż przypominające, jak źle było wcześniej, a potem ku chwale swoich obywateli ruszył w dwóch etapach na Ukrainę, ale to już inna opowieść...
Po pierwszym wyborczym zwycięstwie Orbána w proteście przeciwko jego pomysłom na rządzenie na ulice wychodziły setki tysięcy ludzi. Potem z roku na rok coraz mniej.Od kilku lat, jeśli na Węgrzech zdarzają się demonstracje, to te popierające Fidesz. Tak jest nawet teraz, gdy Węgry od wielu miesięcy są miażdżone najwyższą w Europieinflacją.
Zdaniem analityków, wszystko to jest pokłosiem mnóstwa transferów socjalnych, odfrankowienia kredytów bankowych i spowodowania, że w gulaszowej pseudodemokracji Orbána da się jako tako żyć. Oczywiście w przekonywaniu ludzi, że na Węgrzech jest najlepiej pod słońcem, swoje robi i fakt, że Orbán spacyfikował media… Cały artykuł na łamach tygodnika.