Prezes NBP Adam Glapiński wysforował się na czoło wyścigu o miano najbardziej niekompetentnego przedstawiciela rządzącej ekipy. To niełatwa sztuka, bo konkurencja jest duża.
Naprawdę trudno w tym peletonie wskazać choćby jedną osobę cieszącą się powszechnym uznaniem z uwagi na jej umiejętności i doświadczenia. Oczywiście, nad wszystkimi góruje Jarosław Kaczyński. Przewyższa pozostałych pod względem instynktu politycznego i talentu do zakulisowych gierek. Wiadomo jednak, że kompletnie nie rozumie reguł rządzących gospodarką, za obcy i wrogi uznaje świat zewnętrzny, Unię Europejską traktuje jako bankomat zupełnie lekceważąc wartości, zasady i ducha współpracy, na jakich została wzniesiona. Jak na przywódcę dość dużego kraju, to marna ocena.
(…) Do tej pory wydawało się, że mistrzem nieskuteczności jest premier Morawiecki, którego żadne zapowiedzi się nie sprawdziły: ani o wzroście stopy inwestycji w relacji do PKB (przesądza o stabilnym i długoterminowym rozwoju), ani o budowie w Polsce przemysłu przyszłości „4.0”, ani o pokonaniu koronawirusa; nie wspominając już o milionie polskich samochodów elektrycznych, flocie promów pasażerskich i tego typu fantasmagoriach.
Po wejściu do rządu Jacka Sasina to on stał się w tym starciu niekwestionowaną gwiazdą.Kopertowe wybory, konflikt z Czechami o kopalnię Turów – to wszystko kosztuje nas, podatników, grube miliony. Najważniejszy jest jednak jego niezaspokojony apetyt na obsadzanie spółek z udziałem Skarbu Państwa „krewnymi i znajomymi Królika” bezdoświadczeń w biznesie, który z pewnością przynosi wymierne, choć niewidoczne na pierwszy rzut oka konsekwencje.
W czasie pandemii w światła jupiterów weszli ministrowie zdrowia. Łukasz Szumowski zasłynął z marnotrawstwa i kumoterstwa przy okazji zakupów niezbędnego sprzętu, Andrzej Niedzielski – z absolutnej bierności w momentach, gdy trzeba było zdobyć się na stanowczość. 130 tys. tzw. nadmiarowych zgonów powinno być dla obu ministrów wyrzutem sumienia niedającym zasnąć… Cały tekst na łamach tygodnika.