15 sierpnia to nie tylko dzień wolny od pracy, ale także najważniejsze w roku święto naszych sił zbrojnych i jedno z największych świąt maryjnych w katolickim kalendarzu liturgicznym.
Rok w rok w całym kraju trwają wielkie przygotowania do tego święta. Żołnierze organizują pokazy i defilady, wielu oficerów wypina pierś do kolejnych orderów, a wybrani pułkownicy i generałowie otrzymują nowe gwiazdki na pagonach, które wręcza im Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Z kolei katolicy tego samego dnia obchodzą jedno z najważniejszych świąt maryjnych. W każdej parafii trwają uroczystości związane z Wniebowstąpieniem Najświętszej Panienki, z duszą i ciałem, do nieba. Do największych sanktuariów maryjnych, głównie do jasnogórskiego, podążają z różnych części kraju pielgrzymki wiernych, aby w tym wyjątkowym dniu zjawić się przed wizerunkiem Maryi i uczcić ją „w tajemnicy jej wniebowzięcia”.
W Polsce to święto jest dniem wielkiego poruszenia i okazją do celebrowania. Jednak tak naprawdę niewielu naszych rodaków, nawet najbardziej pobożnych, zdaje sobie sprawę z tego, kiedy i w jakich okolicznościach powstało, kiedy i dlaczego zostało usankcjonowane dogmatycznie. Zacznijmy więc od początku.
Zioła kontra myszy
Już przed wiekami (do dzisiaj trwają spory od jak dawna), wierni Kościoła katolickiego czcili Maryję, łącząc jej kult z różnymi pogańskimi wierzeniami, w których oddawano cześć bogom za plony ziemi. Tak było w całej Europie, dlatego duchowieństwo katolickie zaczęło łączyć te pogańskie tradycje, których nie było w stanie zwalczyć, z kultem maryjnym. Na terenach polskich było to święto kwiatów i ziół, w Czechach – korzeni wybranych roślin, w Niemczech – kwiatów, a w Estonii – zbóż, głównie żyta. Z czasem ustanowiono specjalne święto 15 sierpnia, choć nie miało ono jeszcze wtedy powszechnego charakteru i było celebrowane tylko w tych krajach, gdzie utrwalił się piękny zwyczaj dziękowania Bogu za plony.
Na ziemiach polskich niezwykle silna była ta ludowa tradycja, a jej obrzędowość, wynikająca z pogańskich wierzeń rozbudowana. Rodziny chłopskie, podobnie jak ich przodkowie, przygotowywały wieńce z kwiatów oraz ziół i w uroczystej procesji niosły je do kościoła na mszę. Wracając do domu część z nich zakopywali na polach, aby odganiały szkodniki i zapewniły plony na przyszły rok; trochę palili, a potem dymem z nich okadzali domy i całe obejścia, aby odgonić siły zła i zapewnić zdrowie domownikom i zwierzętom.
Niektóre z ziół służyły jako dodatek do naparów na wypadek choroby, były więc przechowywane do następnego roku. W całym kraju powszechne było też przechowywanie sporej części poświęconych i zasuszonych kwiatów i ziół w kościele, w widocznym miejscu – za najważniejszym świętym obrazem… Cały artykuł Andrzeja Gerlacha o "wniebowziętej" na łamach tygodnika.