Jeśli odliczyć świąteczno-noworoczną pauzę na przełomie 2023 i 2024 roku, to rząd obozu demokratycznego zaczął działać pełną parą de facto nie od 13 grudnia, lecz dopiero po 1 stycznia. Można więc uznać, że właśnie minął pierwszy kwartał rządów po odsunięciu PiS.
Dodajmy sprawiedliwie, że Koalicja jest u głównego steru władzy; pisiarnia niezupełnie ustąpiła, okopała się w szeregu instytucji, a ostatnio – korzystając z niezręczności i błędów nowej ekipy – zbezczelniała i zhardziała. Niestety, Donald Tusk ułatwił im ataki, dostarczył paliwa, dość lekkomyślnie, jak na tak wytrawnego polityka, składając zbyt wiele obietnic, niemożliwych do spełnienia w tak krótkim okresie jak 100 dni.
Nonsensy plus kanibalizm
Okres około wielkanocny spędziłem – między innymi – na rozważaniach nad naturą dwóch plag dręczących ziemię polską. Pierwsza z nich jest starej, ponadtysiącletniej daty i zwie się Kościołem katolickim. Druga – daty znacznie świeższej, sięgającej zaledwie nieco ponad dwóch dekad. Chociaż w tym wypadku i to jest dyskusyjne; profesor Andrzej Romanowski w swoim eseju „Odwieczny PiS” schorzenie narodowe, jakim jest pisizm, (występujący pod rozmaitymi nazwami i postaciami) rozciągnął na niemal całą przestrzeń polskich dziejów. Ze szczególną intensywnością nurtowała mnie myśl o piramidalnych nonsensach, jakie leżą u doktrynalnych podstaw tej religii, w polskim, między innymi, przypadku – katolickiej… Cały artykuł na łamach tygodnika.