W wolnym świecie żyją wolni ludzie obdarzeni wieloma prawami, w tym prawem do ubóstwa.
(…) Zanim odniosę się do meritum, poświęćmy odrobinę uwagi Warszawie – Pani/mojemu miastu. Czy jest duże? Jak na polskie warunki ogromne: zajmuje powierzchnię 52 tys.hektarów, którą zamieszkuje blisko 2 mln osób. Warszawa jest kształtnym „prawie”kwadratem, rozciąga się bowiem 30 km w kierunku płn.-pd. i 28 km w kierunku wsch.-zach. Żeby się po niej poruszać, mieszkańcy mają do dyspozycji od cholery linii autobusowych, tramwajowych, metro, kolej podmiejską (trzy różne). No i oczywiście drogi/ulice o łącznej długości 2 837 km.! Długość granic Polski to 3 511 km, ale gdybyśmy od tej wielkości odjęli długość granicy morskiej – 440 km, to możemy powiedzieć, że Warszawa oplotłaby swoimi ulicami prawie całą Polskę. A teraz śmiało pomnóżmy powierzchnię naszej stolicy razy trzy, do wielkości na przykład Londynu. Przyzna Pani, że pojawi się prawdziwy terytorialny kolos! Zaplanujmy to nowe miasto o powierzchni 160 000 ha. W jego środku postawmy 50 luksusowych pałaców, każdy oczywiście z parkiem, ogrodem itd. Troszkę dalej postawmy 10 000 luksusowych domów (oczywiście z ogrodami). Jeszcze dalej, w „trzeciej linii” niech staną piękne domy wielorodzinne, ale niebloki, tylko majestatyczne gmaszyska z kamienia i najdroższej cegły (każdy z parkiem ,ogrodem itp.). Niech w tej enklawie żyje w dostatku, a nawet przepychu – zaledwie 50 tys.osób. (W Londynie mieszka prawie 9 mln ludzi). Żeby im się nie nudziło, ustawmy wokół tej części mieszkalnej trochę klimatycznych, wielkich, monumentalnych wręcz, zabytków; tak ze 34 000. Ładnie się zrobiło? Niewątpliwie. To teraz niech Pani sobie wyobrazi, że ktoś musi dbać o tych 50 tys. mieszkańców. Niech więc zadba o nich grupa (tak na oko trochę) licząca ze 150 tys. osób, utrzymywana za pieniądze mieszkańców „enklawy dobrobytu”, ale niech ta grupa sług dojeżdża do pracy spoza miasta większego od trzech Warszaw. Jeśli zaczęłaby się Pani przechadzać po tym surrealistycznym tworze, po jakimś czasie zwróciłaby Pani uwagę, że w molochu tym nie ma kopalni, hut, fabryk, czyli jakichkolwiek miejsc produkcji. Jest tylko wszechobecny dobrobyt. Już teraz powinna zapalić się Pani ostrzegawcza kontrolka, bo przecież nie jest możliwe istnienie takiego tworu. Nie ma na świecie grupy kapitałowej, która byłaby w stanie wykupić taki teren, postawić 45 000 wielkich budowli i utrzymywać na wysokim poziomie życia 200 000 darmozjadów, z czego 50 000 w luksusie. Otóż zapewniam Panią, że jest taka grupa.
Nazywa się Polska... Cały felieton na łamach tygodnika.