Jeden ze starszych mitów chrześcijaństwa mówi o przebaczeniu. Wedle tej ideologii dobry chrześcijanin przebacza, nadstawia drugi policzek i próbuje zrozumieć swojego krzywdziciela. Brzmi pięknie, tylko w rzeczywistości, jak zawsze, coś mocno zgrzyta.
Wybaczyć – piękny gest, tylko trzeba się zastanowić, co niesie w sobie wybaczenie. Czym jest dla sprawcy, a czym dla ofiary? Kto ma do niego prawo? Jak w końcu należy oceniać tych, którzy prawa tego nadużywają?
(…) To cynizm przekraczający poziom dawki, jaką można strawić. Kościół katolicki przekroczył kolejne granice obłudy i zakłamania. Siedząc na bogactwach, ściągniętych ze wszystkich stron świata, papież nie zaproponował ani pół dolara, ani jednego centa, ani jednej hrywny. Nic. Zero wsparcia dla ofiar wojny. Żadnego daru serca. Tak samo jak zero potępienia Putina. Tylko jałowy gest, zmuszający de facto do pojednania z przestępcami, którzy gwałcą, rabują, mordują, pozostawiają za sobą spaloną ziemię i zaminowane ciała zabitych. Jak można myśleć o pojednaniu, kiedy w sieci krążą filmy nagrane przez putinowskiego przestępcę, gwałcącego małe dzieci? Jak można mówić o wybaczeniu, kiedy dowody na kolejne zbrodnie, koszmarne przestępstwa, gwałty, płyną z całej Ukrainy? Jakie ma do tego prawo człowiek, który siedzi sobie w marmurowych komnatach, w pozłacanej klatce kłamstw katolickiego Kościoła?
To ta sama polityka miłości i przebaczenia, którą funduje na co dzień Kościół katolicki swoim wiernym. Ksiądz gwałcił i molestował, to się go przerzuca do innej parafii, a wiernym wmawia, że trzeba zrozumieć, bo „każdy ma prawo do błędów”. Czy matka zgwałconej i zastrzelonej szesnastoletniej dziewczyny ma tak samo uznać, że to tylko ludzkie błędy, taki mały wypadek podczas działań wojennych? A może to, że rosyjscy żołnierze porzucili ciało szesnastolatki przy śmietniku można jakoś wytłumaczyć, zrozumieć?… Cały tekst na łamach tygodnika