Nie tylko krzywda z rąk księdza pedofila, ale postawa biskupa, który przez lata tuszował jego przestępstwa, miały wpływ na stan zdrowia ofiary. Taka opinię wydali biegli z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Janusz Szymik ponad 30 lat walczy o sprawiedliwość. Jako ministrant był wykorzystywany seksualnie przez księdza pedofila – Jana W., proboszcza parafii św. Marii Magdaleny w Międzybrodziu Bialskim. W 1993 r. Szymik opowiedział o swojej krzywdzie Tadeuszowi Rakoczemu, ówczesnemu biskupowi diecezji bielsko-żywieckiej.
– W 1993 i 2007 r. alarmowałem ówczesnego ordynariusza bielsko-żywieckiego Tadeusza Rakoczego. W 2012 r. kardynała Stanisława Dziwisza, a w 2013 r. biskupa bielsko-żywieckiego Romana Pindla i biskupa pomocniczego Piotra Gregera. Byłem zbywany, zastraszany, poddawany presji, oskarżany o chorobę psychiczną, musiałem patrzeć, jak ksiądz mimo nakazu przebywania w odosobnieniu jest bezkarny – mówił „FpM” Szymik… Cały artykuł na łamach tygodnika.