Jeśli ateista decyduje się na rozmowę o kościele, wierze czy bogu, oznacza to, że poszukuje boga. Inaczej nie podejmowałby takich tematów. To pierwsze i najważniejsze założenie, płynące z internetowych poradników szkolących wierzących do rozmów z ateistami.
Strach poruszyć w rozmowie z katolikiem wymienione tematy, skoro sama rozmowa o nich powoduje, że ateista przestaje być ateistą…
Równie ważnym założeniem, które katolik musi przyjąć podczas rozmowy z ateistą, jest uczestnictwo ducha świętego w rozmowie, i to on jest odpowiedzialny za to, że podczas dyskusji serce ateisty zaczyna się otwierać na przyjęcie boga.
(…) Po pierwsze, z ateistą nie wolno wdać się w dyskusję. Pod żadnym pozorem niemożna dać się wciągnąć w „walkę” na argumenty. Co, jeśli mimo niechęci wierzącego do tego typu rozmów ateista okaże się uparty i będzie chciał dyskutować? Należy pamiętać, że do dyskusji trzeba przynajmniej dwóch osób. Jeśli ateista ma ciśnienie, niech mówi.
Niech się wygada. Niech myśli, że został wysłuchany. Ileż można rozmawiać z sobą samym? W końcu mu się znudzi. A co z argumentami? W żadnym wypadku nie zaprzeczać. Nie podważać. Nie potwierdzać, nie przytakiwać… Cały tekst na łamach tygodnika.