Jak dotąd przejmowanie władzy przez koalicję demokratyczną przebiega zaskakująco gładko. Jarosław Kaczyński traci nerwy i ciągnie swoją partię w dół.
Oczywiście przegrany obóz na ile może odkłada moment formalnego powstania rządu i straszy nową większość prezydenckimi wetami oraz Trybunałem Konstytucyjnym na jego usługach. To jednak tylko pomruki i pohukiwania. Umowa koalicyjna została podpisana szybko, pierwsze głosowania na Wiejskiej przebiegły sprawnie, Szymon Hołownia z marszu wszedł w buty marszałka Sejmu. Czekając na nieuchronne fiasko rządowej misji Mateusza Morawieckiego, KO, Lewica i Trzecia Droga mogą skoncentrować się na maksymalnym wykorzystaniu parlamentarnych narzędzi, które teraz znalazły się w ich rękach – co może okazać się skuteczne, ku uciesze ich wyborców i przykremu rozczarowaniu narodowo-katolickich populistów... Cały artykuł na łamach tygodnika.