W odróżnieniu od panny młodej, która była zabawna, uciekający ministrowie to polityczny skandal, kompromitacja i dziwactwo zafundowane Polsce i Polakom przez koalicję 15 października.
W kampanii wyborczej do Sejmu Tusk obiecał chudszy rząd bez partyjnych nominatów, z odpowiedzialnymi, poważnymi fachowcami, którzy sprawnie posprzątają po ośmioletnich, aferalnych rządach krewnych i znajomych kaczki. 13 grudnia 2023 r. po niekończących się przymiarkach, stworzył z koalicjantami rząd będący przeciwieństwem zapowiadanego: najliczniejszy od 1989 r. i co gorsza pełen partyjnych nominatów, których miało nie być.Nic dziwnego, że zamiast zapowiedzianych 100 konkretów, w ciągu 100 dni w pełni zrealizowano zaledwie 6, a spoglądając łaskawszym okiem – 9, częściowo zaś 15-18.Podczas okolicznościowej konferencji prasowej, premier tłumaczył wówczas: „Kiedy formułowałem 100 konkretów nie wiedziałem, że jest aż tak źle”. Szkoda, że nie pogadał wtedy z ekspertami, bo by się dowiedział, że jest jeszcze gorzej i po kolejnej kadencji kaczystów i nie będzie już co zbierać. Dzień później, 20 marca 2024 r., na portalu X, będącym ulubionym komunikatorem polityków, dodał wyjaśnienie: „Zostawili nam rekordowy dług, wszechobecną korupcję, zdeprawowane media, partyjną prokuraturę, chaos w sądach, tysiące krewnych i znajomych w spółkach, bałagan w rolnictwie, skompromitowaną dyplomację, wetującego prezydenta i partyjniaka w NBP. Kończymy porządki i przyspieszamy!”... Cały felieton na łamach tygodnika.